Sposób wymieniania znaku pokoju w czasie Mszy Świętej

„Gdy zaś lektor skończy, przełożony żywym słowem upomina i zachęca do naśladowania tych wzniosłych nauk. Następnie powstajemy z miejsc i modlimy się za nas samych… i za innych… Po ukończeniu modlitw dajemy sobie nawzajem pocałunek pokoju”[ref]Justyn Męczennik, Apologia I, 65; 67, cyt. za: M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, Warszawa 1975, t. 1, 91-100.[/ref].

Pierwszym aspektem, który zwraca uwagę podczas czytania tego starożytnego świadectwa jest moment, w którym ten gest ma miejsce w trakcie celebracji – na zakończenie Liturgii Słowa a przed złożeniem darów. Drugi punkt, który możemy podkreślić jest sposób, w jaki jest on realizowany: „dajemy sobie pocałunek pokoju”. To wyrażenie natychmiast nas odsyła do różnych fragmentów z Nowego Testamentu, w których jest mowa o pozdrawianiu się świętym pocałunkiem, pocałunkiem miłości (por. m. in. Rzm 16,16, 1Kor 16,20, 2Tes 5,26, 1P 5,14). Rzeczywiście, przez wiele wieków sposobem przekazywania znaku pokoju był pocałunek. Był on wymieniany między wiernym tej samej płci, z wyłączeniem – według uwagi z Tradycji Apostolskiej – katechumenów. W ten sposób odbywało się przekazywanie znaku pokoju w Kościele starożytnym. Później pokój będzie wychodził od celebransa i będzie przekazywany według porządku hierarchicznego (jak zdaje się zaświadczać Ordo Romanus I). W IX w. celebrans całował ołtarz, co było znakiem pokoju przekazywanego od Chrystusa i przekazywanego następnie diakonowi. Od nich pokój był przekazywany subdiakonowi, a następnie wymieniali go między sobą niektórzy członkowie kleru. Przy niektórych okazjach wierni całowali swoisty „nośnik pokoju” o którym będziemy mówić dalej.

Nie jest jasne nawet dla uczonych, w którym momencie pocałunek został zastąpiony przez objęcie, ale wydaje się pewne, że we wszystkich liturgiach zachodnich i wschodnich notuje się proces stylizacji tego gestu jako takiego. Jeśli chodzi o liturgię łacińską pocałunek w usta, potwierdzony przez niezliczone dokumenty aż do Pontyfikału Patrizia Piccolominiego (+1496) i Giovanniego Bucardo (+1506), zostaje zastąpiony pocałunkiem w policzek. Ostatnią częścią tego procesu stylizacji znaku pokoju spotyka się w XIV w., kiedy niektóre mszały, na przykład z Bayeux, wspominają o zaleceniu przekazywania znaku pokoju poprzez specjalny przyrząd, zwany „pacyfikałem” [łac. osculatorium, wł. osculatorio]. Tym narzędziem przekazywania pokoju czasem była patena, czasem ewangeliarz, ale najczęstszym była „tabula pacis”.

W Mszale Św. Piusa V, a szczególnie w Ritus servandus in celebratione Missae (X, 3 [1962]) znajduje się ustanowienie instytucji „pacyfikału”: „(…) gdy ma przekazać znak pokoju, [kapłan] całuje środek ołtarza i narzędzie pokoju, które dał mu ministrant klęczący po jego prawej stronie, czyli po stronie epistoły i mówi «Pokój z tobą». Ministrant odpowiada «I z duchem twoim». Gdyby nie było kogoś, kto otrzyma w ten sposób pokój od celebransa, pokoju się nie przekazuje…”[ref]„[…]Qua oratione finita, si est daturus pacem, osculatur altare in medio et instrumentum pacis ei porrectum a ministro iuxta ipsum ad dexteram, hoc est, in latere Epistolæ, genuflexo, et dicit: Pax tecum. Minister respondet : Et cum spiritu tuo. Si non adsit qui huiusmodi instrumento pacem recipiat a celebrante, pax non datur […]”.[/ref]. Co zaś się tyczy Mszy uroczystej, ministranci, jak mówi Mszał z 1570 r., zbliżają w milczeniu lewy policzek, nie dotykając się obejmują się zachowując pewną odległość[ref]”Diaconus vero a dextris genuflexus exspectat pacem: et cum celebrans osculatur altare, ipse se erigens simul osculatur illud extra corporate, et a celebrante dicente: Pax tecum, complexus accipit pacem sinistris genis sibi invicem appropinquantibus, et ei respondet: Et cum spiritu tuo.” – przypis własny.[/ref]. Jak konkretnie precyzowała Święta Kongregacja do spraw Świętych Obrzędów, to objęcie zawiera się w następującej formie: „diakon wkłada swoje ramiona pod ramiona celebransa”[ref]SRC 2915, 7, Tuden., 23 Maja 1846, t. 2, str. 337, cyt. za tekstem włoskim.[/ref].

W „Missale Romanum Editio Typica Tertia” (2008) nie zostaje określony sposób przekazania znaku pokoju, zleca się Konferencjom Episkopatów zadanie ustalenia „sposób wykonywania gestu znaku pokoju zgodnie z charakterem i zwyczajami narodów” (OWMR nr. 82, por. nr. 390). Przypomina się jednak, „by każdy przekazywał znak pokoju tylko temu, kto jest najbliżej niego, w sposób powściągliwy” (OWMR, n. 82). Celebrans może przekazać znak pokoju ministrantom, pozostając w prezbiterium. To samo zrobi, gdy chce przekazać pokój kilku wiernym (Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Redemptionis Sacramentum, nr. 72, tłum. za tekstem włoskim).

Benedykt XVI przypomina, że „dla zachowania klimatu właściwego dla celebracji konieczna jest powściągliwość w stosowaniu tego gestu, co nie odbiera mu nic z jego wysokiej wartości, ograniczając się na przykład do przekazania tego znaku jedynie tym, którzy stoją obok” (Sacramentum Caritatis, n. 49, w tłum. pol.). Ta uwaga wydaje się bardzo cenna, ponieważ trzeba przypomnieć, że chrześcijański pokój ma swoje źródło w Bogu przez Jezusa Chrystusa (por. J 14,27, Rz 1,7, Ef 2,14, Fil 4,7, Kol 3,15 i in). Termin „pokój” należy rozumieć jako wszelkie dobro, mesjański dar par exellance i dar Ducha Świętego.

Jest pewne, że znak pokoju posiada również jasny wymiar horyzontalny, które zauważyliśmy już w piśmie św. Justyniana, jednak już od czasów starożytnych znajduje się w nim także silny wymiar wertykalny. Nie jest to tylko zwykły, już posiadany, ludzki pokój, który można zdobyć przez przyjaźń albo solidarność. Chodzi o pokój Chrystusa zmartwychwstałego – tego, który sam jest naszym pokojem – przekazany przez Jego Ducha, sprawcę pokoju serca każdego wiernego w Kościele. W rzeczy samej, nie może być pokoju, który nie miałby swojego początku w Trójcy Świętej. „Zgromadzenie liturgiczne czerpie swoją jedność z „Ducha Świętego”, który gromadzi dzieci Boże w jednym Ciele Chrystusa. Ta jedność przewyższa związki ludzkie, rasowe, kulturowe i społeczne” (KKK 1097).

Należałoby sobie życzyć powrotu do oczekiwań niektórych członków ruchu liturgicznego – odzyskania znaku pokoju dawanego sobie między wiernymi, który jednak jest przekazywany nie inaczej, niż od samego Boga, jak to symbolizuje pocałunek ołtarza i hierarchiczny porządek jego przekazywania. Pius Parsch przypominał: „Pocałunek pokoju jest przede wszystkim wzniosłym symbolem komunii wiernych między nimi i między nimi a Chrystusem. Jako, że pocałunek pokoju pochodzi od ołtarza, który reprezentuje Chrystusa, zatem to Chrystus całuje tych, którzy uczestniczą w Świętej Ofierze, i pocałunek ten przekazuje się od jednego do drugiego, czyniąc ze wszystkich wiernych jedność włączoną w Chrystusa”[ref]Sigamos la Santa Misa, L. Gili, Barcelona 1954, str. 128, tłum. za tekstem włoskim.[/ref]. Także Romano Guardini był za koniecznością przekazywania znaku pokoju „per ordinem”, tak, jak było przewidziane w Mszale z 1570 r., ponieważ pozwala to podkreślić, że w liturgii wymiar wertykalny nakłada się na wymiar horyzontalny – to, co utrzymuje naszą jedność z innymi to obecność Boga[ref]Por. R. Guardini, El espíritu de la liturgia, Cuadernos Phase 100, Barcelona 1999, str. 34, tłum. za tekstem włoskim.[/ref].

Urząd Papieskich Celebracji Liturgicznych, 2011

Źródło oryginalnego tekstu: http://www.vatican.va/news_services/liturgy/details/ns_lit_doc_20110504_segno-pace_it.html

Tłumaczenie: Sylwia Mazurek