Kanon Rzymski w reformie liturgicznej – dokument
Chciałem w tym wpisie zaprezentować fragment pewnego dokumentu z 24 maja 1966 r., który dotyczy kwestii Kanonu Rzymskiego w posoborowej reformie liturgii. Późną wiosną 1966 r. (kiedy ja spokojnie sobie siedziałem w brzuchu u Mamy nic o tych sprawach nie wiedząc!) decydowała się sprawa co zrobić z Kanonem Rzymskim, modyfikować tekst czy nie, a jeśli tak to jak bardzo oraz czy komponować nowe Modlitwy eucharystyczne.
Dokument, którego fragment prezentuję poniżej, został przygotowany przez Coetus X, czyli zespół ekspercki nr 10, któremu w ramach prac „Consilium” zostało zlecone zadanie rewizji części stałych Mszy świętej. Dokument nosi tytuł „Memorandum nt. działalności Coetus X „De Ordine Missae” i nt. wymogów, możliwości i celów reformy Ordo Missae w zgodności z dekretami soborowymi” i został przygotowany celem przedstawienia papieżowi Pawłowi VI wraz z gotowym projektem zreformowanych obrzędów Mszy świętej (Missa normativa). Przewodniczącym Coetus X był ks. prof. Johannes Wagner (1903-1999), dyrektor Instytutu Liturgicznego w Trewirze.
Dokument został napisany po włosku, przekład roboczy mój wlasny wg: Maurizio Barba, La riforma conciliare dell’Ordo Missae, Roma 2008, s. 474-480. Pozostawiłem cytaty łacińskie, rezygnując jedynie z tekstu Kanonu Hipolita, dając tylko odnośnik do miejsca w sieci, gdzie można go przeczytać. Moje własne ingerencje w tekst zaznaczyłem nawiasem kwadratowym, zwłaszcza dokładniej opisując schematy A, B i C Kanonu Rzymskiego przygotowane przez Coetus X.
Memorandum nt. działalności Coetus X „De Ordine Missae” i nt. wymogów, możliwości i celów reformy Ordo Missae w zgodności z dekretami soborowymi
cz. II
rozdział B: Szczegóły „schema primum”
punkt d) Kwestia Kanonu Rzymskiego w Mszy rzymskiej
Kwestia Kanonu Rzymskiego jest niewątpliwie sprawą najtrudniejszą. Nie brakuje wprawdzie dziś autorów widzących w Kanonie doskonałe dzieło sztuki, jednak nie można przemilczeć faktu, że liczba krytyków wzrasta z dnia na dzień nie tylko pomiędzy uczonymi i nie tylko w jednym lub drugim kraju, ale przede wszystkim pośród duszpasterzy, i to w wielu krajach. Zarówno naukowe badania nad liturgią jak też liturgia porównawcza przyczyniły się do wzmożenia zmysłu krytycznego i odkrycia zarówno niepodważalnych zalet jak też faktycznych braków Kanonu Rzymskiego.
Ponadto wśród licznych braci odłączonych na Zachodzie istnieją różnorodne współczesne redakcje Modlitwy eucharystycznej, które pochodzą od Kanonu i zachowują to co w nim jest dobre, integrując to z wielorakimi elementami otrzymanymi z tradycji innych Kościołów i adaptując wszystko do współczesnej wrażliwości. To jest jeden z powodów dla których Kanon Rzymski w ostatnich dziesięcioleciach cieszy się mniejszym uznaniem i, ostatecznie, stanowi problem od którego nie można uciec. Już Komisja Przygotowawcza zajęła się tą sprawą, ale nie włączyła tego do schematu. Ograniczyła się do postulatu uproszczenia niektórych rytów, pozostawiając Komisji Posoborowej wszystkie problemy związane z tekstem. Również Komisja Soborowa podtrzymała tę linię postępowania, prosząc bardzo ogólnie, by zachowano istotę Kanonu: „probe servata substantia”. Coetus X musiał więc stawić czoła tej kwestii, próbując na wszelki sposób zachować Kanon Rzymski w jego cechach charakterystycznych.
Dla ukazania skomplikowanej sytuacji konieczne jest przynajmniej ogólne spojrzenie na historię Kanonu (bazując na słynnym dziele Jungmanna), konieczne jest także naszkicowanie konsekwencji badań historycznych dla mentalności ludzi naszego czasu.
Kanon Rzymski rozpoczyna się, tak jak wszystkie anafory, dialogiem, który znajduje się na początku aktualnego Kanonu w tzw. „prefacji”. Specyficznym wyrażeniem jest eucharistòmen = gratias agamus. Stąd pochodzi starożytna nazwa “prex eucharistica” lub prościej “eucharistia”, którą znajdujemy już u Justyna w II w.:
„Deinde atistiti fratrum adfertur panis et poculum aquae et vini aqua mixti; quibus ille acceptis laudem et gloriam patri universorum per nome filii et spiritus sancti sursum mittit et gratiarum actionem pro eo, quod hisce ab eo dignati sumus, prolixe instituit; quibus precibus gratiarumque actione absolutis, omnis qui adest populus adclamat dicens: Amen. Vox Amen hebraica lingua „Fiat” significat” (Apologia I, 65. J. Quasten; Florilegium patristicum VII, 16-17).
Ta “eucharistia” z początku była improwizowana, co dziś entuzjazmuje i pociąga wielu współczesnych! W niektórych krajach doszło wręcz rozpowszechniania Modlitw eucharystycznych nowej kompozycji aby dyskutować nad nimi w periodykach i na zebraniach.
Pierwszym przykładem „eucharystii” spisanej ale jeszcze nie narzuconej jest tzw. „Kanon Hipolita” napisany ok. 215 r. prawdopodobnie w Rzymie i zredagowany po grecku. (Pomijamy tu kontrowersje co do autora). W tej „eucharystii” rozwinięty jest temat całości historii zbawienia. Po słowach ustanowienia następuje przejście od modlitwy dziękczynienia do modlitwy ofiarowania a potem – przy użyciu terminów najstarszej epiklezy – do komunii. Styl jest bardzo zwięzły i jednolity, choć wyrażenia są archaiczne. W każdym razie chodzi o dzieło o bardzo znacznej wartości teologicznej i o pomnik literatury pierwszego rzędu.
[Tu następuje łaciński tekst „anafory Hipolita”, pomijam, można znaleźć tutaj]
Ten właśnie Kanon Hipolita służy dziś dla wielu jako model na rzecz propagowania nowego Kanonu Rzymskiego, w nadziei na to, że jego [Kanonu Hipolita – MZ] archaiczna forma mogłaby być uwspółcześniona. Trzeba przyznać, że tenże Kanon ma poważne zalety, gdyż w niewielu słowach wyraża to co istotne i dlatego może też podlegać rozwojowi. Jednakże Coetus X nie uważa anafory Hipolita za alternatywę dla Kanonu Rzymskiego ponieważ pragnie zachować jego cechy charakterystyczne.
Podczas gdy ryty wschodnie pozostają wierne koncepcji opowiedzenia całej historii zbawienia w trakcie jednej modlitwy (która w ciągu wieków wciąż się wydłużała), od IV w. na Zachodzie mamy ewolucję w kierunku odwrotnym: proklamacja misterium zbawienia następuje nie w jednej modlitwie, ale jest rozdzielona według okresów liturgicznych i świąt. Tu jest geneza – oprócz interpolacji Hanc igitur – tego wielkiego i drogocennego kompleksu stworzonego przez Prefacje Kanonu Rzymskiego. Liczba takich Prefacji nie była stała, ale Prefacji jako takiej nigdy się już nie pozbywano.
Coetus X widzi w takim sposobie opowiadania historii zbawienia, poprzez serię zmiennych prefacji, jedną z cech charakterystycznych Kanonu Rzymskiego i jednocześnie sposób tejże proklamacji w sposób teologicznie dokładny, przystępny współczesnej mentalności. Nie do pomyślenia byłaby zatem rezygnacja z prefacji, co więcej, skarbiec prefacji można by co najwyżej powiększyć a nie uszczuplić. Jest to również jasna opinia całego episkopatu Kościoła Łacińskiego. Również w przypadku stworzenia nowego Kanonu Rzymskiego ta charakterystyczna cecha zmiennej prefacji musiałaby zostać zachowana.
Nikt dziś nie jest w stanie powiedzieć jaka była dokładna fizjonomia pierwotnego Kanonu Rzymskiego. Nie brak jednak elementów na podstawie których można ustalić przynajmniej jego rdzeń wokół słów ustanowienia, tak jak np. można wychwycić go w „De Sacramentis”, dziele słusznie przypisanym św. Ambrożemu, napisanemu ok. 390 r.
„Dicit sacerdos :
Fac nobis, inquit, hanc oblationem ascriptam, ratam, rationabilem, acceptabilem, quod figura est corporis et sanguinis Jesu Christi.” Qui pridie quam pateretur, in sanctis manibus suis accepit panem, respexit in coelum ad te, sancte Pater omnipotens, aeterne Deus, Gratias agens, benedixit, fregit, fractum que apostolis suis et discipulis suis tradidit dicens: accipite et edite ex hoc omnes: hoc est enim corpus meum, quod pro multis confringetur. Similiter etiam calicem postquam coenatum est, pridie quam pateretur, accepit, respexit in coelum ad te, sancte pater omnipotens, aeterne Deus, gratias agens, benedixit, apostolis suis et discipulis suis tradidit, dicens: accipite et bibite ex hoc omnes: hic est enim sanguis meus.
Ergo memores gloriosissimae ejus passionis et ab inferis resurrectionis, in coelum ascensionis, offerimus tibi hanc immaculatam hostiam, hunc panem sanctum et calicem vitae aeternae: et petimus et precamur, ut hanc oblationem suscipias in sublimi altari tuo per manus angelorum tuorum sicut suscipere dignatus es munera pueri tui justi Abel et sacrificium patriarchae nostri Abraham et quod tibi obtulit summus sacerdos Melchisedech” (De Sacramentis IV, 5 i 6, Forilegium patristicum VII, 160-162).
W tej samej epoce został niemal wszędzie włączony do nieprzerwanej modlitwy „eucharystii” Trishagion [czyli Sanctus – MZ]. Stanowi to niewątpliwe wzbogacenie w stosunku do modelu Hipolita, wzbogacenie którego nie będzie można odrzucić.
„Unde etiam tractum est per omnes oriantales ecclesias et nonnullas occidentales, ut in oblationibus sacrificiorum, quae Deo Patri offerentur, una cum sacerdote voce populus utatur, id est: SANCTUS, SANCTUS, SANCTUS DOMINUS SABAOTH, PLENA EST OMNES TERRA MAIESTATE EIUS” (Ps. Ambrosius, Libellus de Spiritu Sancto IV, 2 (ed. Chavoutier) Sacris Erudiri 11, 1960, 149).
Ale przerwanie modlitwy przez Trishagion stwarzało, z punktu widzenia retorycznego, konieczność podjęcia na nowo dyskursu celebransa. Problem ten został różnie rozwiązany w różnych liturgiach. Liturgie Zachodniej Syrii i Bizancjum które przed Sanctus wyśpiewują historię zbawienia w stworzeniu, podejmują po Sanctus temat historii zbawienia w Odkupieniu. Są liturgie galijskie, które podejmują motyw Sanctus: „Vere sanctus Dominus noster Iesus Christus, qui…”. Liturgie egipskie z kolei przechodzą do formuły błogosławieństwa o kolorycie epikletycznym: „Benedic et haec dona…”.
Chociaż nie mamy nie budzących wątpliwości świadectw o liturgii rzymskiej, autorzy są zasadniczo zgodni, że wybrała ona rozwiązanie podobne do egipskiego. Istotnie, Te igitur i Quam oblationem, utrwalone w epoce późniejszej, odzwierciedlają taką sytuację.
Jest poza dyskusją, że ta sukcesja zmiennych prefacji, Sanctus, Te igitur, Quam oblationem, Qui pridie ze słowami ustanowienia, po których następują Unde et memores, Supra quae, Supplices i doksologia końcowa, które (pomijając kwestię ewentualnych zmian tekstu) stanowiły przez pewien czas istotę Kanonu Rzymskiego, formowała modlitwę, która przez swój ładunek treściowy i klarowność, zdobna swoją pełnią, powagą i podniosłością oraz logiką planu, stanowiła anaforę, która w swej formie tylko z wielkim trudem mogłaby być przezwyciężona przez inne „eucharystie” wówczas istniejące. Gdybyśmy mieli taki Kanon, on przezwyciężyłby natychmiast wszystkie psychologiczne trudności związane z Kanonem aktualnym, przynajmniej wśród katolików.
Niestety, Kanon nie dotarł do nas w takiej formie. Już pod koniec IV w. powszechnie zaznaczyła się tendencja (z wyjątkiem, jak się wydaje, liturgii galijskich), aby do „eucharystii” włączać modlitwy wstawiennicze: najpierw za żyjących (Memento pro vivis i Communicantes) a później także za zmarłych (Memento i Nobis quoque peccatoribus). Jeszcze w VIII w. nie było w Mszach niedzielnych memento za zmarłych.
Inne interpolacje są zaś wynikiem troski aby wyrazić, krótko przed konsekracją, pewne intencje szczególne za tych za których składało się Ofiarę (Hanc igitur): za neofitów, za nowożeńców i w szczególnych potrzebach. Następnie, jak wiadomo, Grzegorz Wielki ustalił, żeby modlitwa ta była stała.
Nie można zaprzeczyć, że wszystkie te interpolacje, skądinąd zrozumiałe, zepsuły Kanon Rzymski. Mons. Pietro Borella wyraził następującymi słowami tę mało fortunną konsekwencję: „Intercessio in Canonem romanum inducta, unitatem et continuitatem precis eucharistiae turbavit” [Wprowadzenie do Kanonu Rzymskiego modlitw wstawienniczych zaburzyło jedność i ciągłość Modlitwy eucharystycznej – MZ].
Słusznie ten biskup i znany teolog podkreśla, że, z powodu tych dodatków, w kulminacyjnym momencie przed konsekracją została przerwana dynamika Modlitwy eucharystycznej a w konsekwencji cała Modlitwa została pozbawiona swojej teologicznej głębi. Ten fenomen stał się jeszcze bardziej ewidentny odkąd Kanon jest odmawiany głośno, jak podczas koncelebracji. Wobec tych danych historycznych, konstatacji i spostrzeżeń Coetus X wziął w swoje ręce sprawę Kanonu Rzymskiego i w rzeczywistości zawsze walczył o zachowanie, mimo wszelkich trudności, Kanon Rzymski w jego tradycyjnej substancji. Z drugiej strony Coetus X nie mógł tych problemów rozwiązać przy biurku: potrzebne było doświadczenie (o jego konieczności trzeba będzie wypowiedzieć się oddzielnie). Celem tego doświadczenia było sprawdzenie, czy jest jeszcze możliwe w dzisiejszych okolicznościach zmienienie czegoś w Kanonie Rzymskim bez niszczenia go, a jeśli tak, to zobaczyć jakie zmiany mogłyby być zastosowane.
W tym celu Coetus zaproponował trzy różne schematy:
SCHEMAT „A”
Jest to Kanon tradycyjny, zawierający wszystkie elementy dodane w ciągu wieków, nie wyłączając tego ostatniego, zadekretowanego przez Jana XXIII, czyli dołączenie imienia św. Józefa. Niektóre formuły zostały zredagowane wg wydania krytycznego B. Botte’a, czyli z ominięciem tzw. Additamentum Alcuini („pro quibus tibi offerimus vel”) w Memento za żyjących i bez Amen dodanych w tekście, które wedle świadectw rękopisów zostały włączone dopiero w średniowieczu.
Coetus X jest zdania, że ten tradycyjny Kanon, z cała serią świętych w nim wymienianych i pomimo wszelkich wątpliwości podnoszonych przez historyków co do niektórych imion, będzie mógł służyć także w przyszłości.
SCHEMAT „B”
Także ten schemat prezentuje Kanon tradycyjny. Próbuje się w nim jednak zmniejszyć, choć częściowo, ilość interpolacji. Oba Memento zostały nieco skrócone; serie świętych nie zostały zniesione ale obydwie (z Communicantes i z Nobis quoque) połączono w jedną, zachowując tylko imiona świętych biblijnych: chciano w ten sposób skorzystać z propozycji od dawna podnoszonej przez uczonych.
Coetus X nie uznał natomiast za stosowne przyjąć propozycji skomponowania nowych list świętych różnych epok i różnych krajów z usunięciem tych lokalnych z miasta Rzymu.
[w schemacie „B” są następujące ingerencje w tekst Kanonu: (1) w Mementoza żyjących nie ma słów „pro quibus Tibi offerimus vel”; (2) Memento kończy się na słowach „pro se suisque omnibus”, z pominięciem: „pro redemptione animarumsuarum, pro spe salutis et incolumitatis suae, tibique reddunt vota sua aeterno Deo vivo et vero”; (3) w Communicantes lista świętych jest następująca: Maryja, Józef, Jan Chrzciciel, 12 Apostołów, Maciej, Stefan; (4) Memento za zmarłych kończy się na słowach: „dormiunt in somno pacis”, z pominięciem: „ipsis, Domine, et omnibus in Christo quiescentibus, locum refrigerii, lucis et pacis, ut indulgeas, deprecamur. Per Christum Dominum nostrum. Amen”; (5) z Nobis quoque jest usunięta cała lista świętych, toteż po słowach „omnibus Sanctis tuis” następują od razu słowa „intra quorum nos consortium” – MZ]
SCHEMAT „C”
Także ten schemat prezentuje Kanon Rzymski. Jego treść koresponduje z tą ze schematu B, różnica polega na tym, że łączy w jedno wspomnienie żyjących i zmarłych i Nobis quoque (Memento… Memento etiam… Nobis quoque…). Cały ten kompleks zostaje włączony po konsekracji między Supplices a doksologię końcową.
Celem tych zmian jest wyłącznie pewne odciążenie części od Sanctus do konsekracji, tak aby choć ta pierwsza faza Modlitwy eucharystycznej została przywrócona do pierwotnej wielkości i wzniosłości. Wynikające z tego zbliżenie między Te igitur, z frazą „in primis quae Tibi offerimus” a Communicantes zawierającym serię imion świętych (biblijnych) ma tę niewątpliwą zaletę, że zbliża dwie grupy osób, mianowicie tych, którzy „in terris offerunt” i Kościół triumfujący (Jungmann), co już kard. Schusterowi wydawało się bliskie aktualnemu Kanonowi Rzymskiemu.
[w schemacie „C” ingerencje w tekst są następujące: (1) po słowach „fidei cultoribus” jest od razu przejście do Communicantes, z pominięciem Memento za żyjących; (2)lista świętych w Communicantes taka sama jak w schemacie „B”; (3) Mementoza żyjących znajduje się po Supplices te rogamus, przed Memento za zmarłych, tekst taki sam jak w schemacie „B”; (4) Tekst Memento za zmarłych i Nobis quoque taki sam jak w schemacie „B” – MZ]
Te trzy schematy były szeroko omawiane na Zgromadzeniu „Consilium” w październiku 1965 r., na którym byli zarówno biskupi jak konsultorzy. Nikt nie neguje, że Kanon aktualny stwarza trudności dla współczesnego człowieka i podkreślali to liczni biskupi i konsultorzy. Jednakże niektórzy konsultorzy wystąpili przeciw nawet najmniejszym modyfikacjom Kanonu Rzymskiego (z wyjątkiem kwestii restauracji krytycznej tekstu do stanu sprzed ingerencji Alkuina), z motywów historycznych i literackich. Zarazem wszyscy jednomyślnie i stanowczo prosili, by stworzyć nowy Kanon obok będącego aktualnie w użyciu.
Ojcowie „Consilium” nie głosowali nad kwestią wprowadzenia drugiego Kanonu, ale ograniczyli się, w głosowaniu tajnym z większością 2/3, aby zezwolić na zastosowanie ad experimentum trzech schematów zaproponowanych przez Coetus.
Gdyby, wobec trudności, jakie aktualny Kanon Rzymski przedstawia z duszpasterskiego punktu widzenia, trzeba było powrócić do kwestii kompozycji nowej Modlitwy eucharystycznej, Coetus X czułby się zaszczycony, gdyby mógł opracować projekty. Czułby się także w obowiązku czynić to w taki sposób, aby także w nowej Modlitwie eucharystycznej wybrzmiewał geniusz rzymski, tak aby Msza rzymska była wierna duchowi liturgii rzymskiej.
* * *
Tyle dokument. Po lekturze „Memorandum” i zapoznaniu się z całą problematyką, Paweł VI 20 czerwca 1966 r. przyjął przewodniczącego „Consilium” kard. Lercaro i przekazał sugestię, aby tekst Kanonu Rzymskiego pozostawić bez zmian. Ostatecznie nie usunięto nawet Additamentum Alcuini, poprzestano tylko na wzięciu w nawias części imion świętych oraz konkluzji „Per Christum Dominum nostrum. Amen„. Teksty wzięte w nawias pozostawiono ad libitum. Jednocześnie Paweł VI wydał polecenie ułożenia dwóch lub trzech nowych Modlitw eucharystycznych, lub zaadaptowania jakichś już istniejących.
Jeszcze małe postscriptum. W „Memorandum” jednym z głównych wątków są trudności współczesnego człowieka z Kanonem Rzymskim. Może nie jestem człowiekiem współczesnym, ale ja nigdy nie miałem trudności z Kanonem, nawet jako dziecko. Miałem swój modlitewnik, gdzie były też części stałe Mszy świętej, z czterama Modlitwami eucharystycznymi z Mszału Pawła VI i Kanon Rzymski zawsze mi się podobał.
Jeszcze jedno wspomnienie, tym razem sprzed 12 lat. Mieszkałem wtedy w naszym domu zakonnym przy parafii lubelskiej, choć bezpośrednio nie pracowałem w duszpasterstwie parafialnym i tylko sporadycznie odprawiałem w ówczesnej kaplicy parafialnej. Kiedyś po Mszy świętej, kiedy zastosowałem Kanon Rzymski, podeszła do mnie pewna dziewczyna, studentka KUL, i spytała: „Co to była za Modlitwa eucharystyczna? Taka jakaś szczególna, bardzo piękna i inna niż te co są zwykle„. Z jednej strony można się podłamać, że dziewczyna w wieku studenckim zareagowała tak, jakby Kanon usłyszała pierwszy raz w życiu, z drugiej jednak jest to czytelny znak, że w latach 60-tych chyba grubo przesadzano z tym podkreślaniem „trudności współczesnego człowieka z Kanonem Rzymskim”. A może dzisiejszy „człowiek współczesny” jest inny niż ten sprzed lat pięćdziesięciu?
Maciej Zachara MIC
Źródło: liturgia.pl