Po co jest muzyka?

Człowiek, istota myśląca, obserwując rzeczywistość i jej elementy, zadaje sobie najbardziej podstawowe pytania: „Po co to istnieje? Czemu to służy?” Jest to pytanie o cel, tak samo ważne, jak pytanie o genezę czy istotę danej rzeczy. Kiedy zastajemy w naszym życiu muzykę w różnych jej wymiarach, kontekstach, powinny zrodzić się pytania: „Po co ona istnieje? W jakim celu Stwórca dał dźwiękom różne wysokości, z których można tworzyć melodie? Po co dał nam zdolność tworzenia muzyki oraz jej słuchania? Wiemy, że nie jest to przecież potrzebne bezwarunkowo do życia i jego poszczególnych procesów. Nie jest nawet potrzebne do komunikacji, bo do niej wystarczy słowo mówione lub pisane. A jednak prawie wszyscy zgodzimy się z opinią, że trudno byłoby nam żyć bez muzyki i nie chcielibyśmy takiego życia. Po coś zatem musi ona być.

W celu uzyskania przynajmniej częściowej odpowiedzi na to pytanie warto posłużyć się wybranymi wypowiedziami, poglądami ludzi, którzy na temat muzyki podejmowali świadomą refleksję. Tych ludzi można podzielić na 3 grupy: filozofowie, muzycy oraz święci, czyli ci, którzy w życiu odkrywali prawdę, piękno i dobro (trzy podstawowe kategorie greckiego kanonu etyczno-estetycznego).

W pierwszej grupie wypada zacząć od Pitagorasa z Samos, greckiego matematyka z VI wieku przed Chrystusem, który wraz ze swoimi uczniami w naukowych rozważaniach wiele miejsca poświęcił muzyce, badaniom akustycznym i teorii etosu. Uważał, że muzyka posiada moc oczyszczającą i wzmacniającą siły. Gra na kitarze i śpiew, według niego, przynoszą wielkie korzyści zdrowiu. Dzięki muzyce można opanować emocje, zwłaszcza te nieprzyjemne, jak gniew czy smutek. Pouczał, że muzyka budzi w sercu pragnienie dobrych czynów. Jako jeden z pierwszych filozofów europejskiego kręgu kulturowego zwrócił uwagę na psychologiczno-terapeutyczną i etyczną rolę muzyki.

Dla Platona (427-347 przed Chrystusem), greckiego filozofa działającego w Atenach, muzyka stanowiła wielką wartość edukacyjną. W I księdze Praw autor zauważa, że o muzyce nie sposób dyskutować inaczej, jak tylko mówiąc o całym wychowaniu[ref]Platon, Państwo, Prawa (VII ksiąg), przekł. W. Witwicki, Kęty 199, s. 356; Plato, Leges, w: J. Burnet (red.), Platonis opera, t. V, Oxford 1907, s. 642a.[/ref]. Filozof tak ściśle wiąże ze sobą muzykę i wychowanie, że nawet zakłada metodologiczną niemożliwość rozdzielania tych rzeczywistości. W dialog Timaios Platon wyraża swój pogląd odnośnie do celu muzyki (harmonii), jako daru bogów. Muzyka jest potrzebna duszy człowieka, aby ją na nowo zestroić. Harmonia (muzyka) posiada ruchy pokrewne obiegom duszy w nas. Temu, kto w połączeniu z intelektem korzysta także z Muz, wydaje się być użyteczna nie dla bezmyślnej przyjemności, ale dla powstania w nas harmonijnego obiegu duszy[ref]

Przekład własny z tekstu greckiego: Plato, Timaeus, w: J. Burnet, Platonis opera, t. 4, Oxford 1902 (repr. 1968), 47d.[/ref]. Muzyka zatem, według Platona, jakkolwiek komponowana, wykonywana i słuchana przez człowieka, w istocie jest darem bogów dla oczyszczenia i uporządkowania naszego wnętrza.

Arystoteles (384-322 przed Chrystusem) w VIII (niedokończonej) księdze Polityki podejmuje zagadnienie wychowania. Zastanawia się nad rolą muzyki w tym procesie. Zauważył, że współczesne mu wychowanie obejmuje gramatykę, gimnastykę, muzykę i czasami rysunki. Łatwo zrozumieć życiową użyteczność gramatyki, która służy do interesów i do nauki, ewidentnie potrzebna jest także gimnastyka, która krzepi ciało, rysunki wyrabiają smak estetyczny dzieł sztuki. A po co jest muzyka? Filozof twierdzi, że można mieć wątpliwości co do jej pożytku. W dalszej części tekstu spieszy jednak z odpowiedzią, że muzyka służy zasadniczo dwóm celom: rozrywce i wytchnieniu, które są człowiekowi potrzebne oraz odpowiedniej edukacji prowadzącej do kształtowania charakteru. Te cele nie są ani przeciwstawne, ani nawet odrębne. Arystoteles wskazuje, że poprawne kształtowanie charakteru dokonuje się właśnie poprzez godziwe używanie muzyki do rozrywki. Po prostu uczy, jak radować się w należyty sposób[ref]Arystoteles, Polityka 4.4 (1339a), przekł. L. Piotrowicz, Warszawa 2012, s. 218.[/ref]. Muzyka jest zatem czymś więcej niż tylko godziwym wytchnieniem. Ma ona realny wpływ na kształtowanie ludzkiego wnętrza, ponieważ pod wpływem słyszanej muzyki w duszy człowieka budzą się różne nastroje[ref]Ibidem, (1340a), s. 220.[/ref].

Kasjodor (485-583) w znakomitym traktacie Institutiones musicae, w IX rozdziale pisał o znaczeniu muzyki. Wspomina, że muzyka posiada moc leczniczą, a jako przykład podaje śpiew i grę króla Dawida, który muzyką uwalniał Saula od duchów nieczystych. To, z czym nie radzili sobie lekarze przy pomocy ziół leczniczych, Dawid uzyskiwał poprzez dźwięki muzyki. Dalej Kasjodor wychwala muzykę, jako rzeczywistość ponadziemską i – wpisując się w tradycję greckiej teorii muzyki – przypomina, że nawet ciała niebieskie obracają się zgodnie z prawami harmonii muzycznej. Bardzo piękną wypowiedź Kasjodor sformułował na początku X rozdziału: Niezwykle przyjemna i bardzo pożyteczna jest znajomość [muzyki], która zarówno nasz umysł podnosi ku sprawom boskim, jak też uszy pieści piękną melodią[ref]Kasjodor, Institutiones musicae. Zasady muzyki, przekł. L. Dyka, Rzeszów 2015, s. 25.[/ref]. Jasno zatem pokazuje, że muzyka istnieje dla duszy i dla ciała, dla spraw boskich, duchowych i zmysłowych.

Mówiąc o muzyce, filozofowie starożytni mieli na myśli przede wszystkim monodię, czyli śpiew jednogłosowy. Nawiąże do tego Vincenzo Galilei (1520-1591), ojciec słynnego Galileusza, który pisząc swój traktat Dialogo della musica antica e della moderna (1581), w dobie rozwiniętej już polifonii renesansowej, przeprowadza krytykę muzyki polifonicznej, oskarżając ją o hedonizm i irracjonalizm. Uważa, że muzyka monodyczna jest bardziej prawdziwa, ponieważ bardziej odpowiada ludzkiej naturze. Tylko taka muzyka może wpływać na afekty człowieka[ref]E. Fubini, Historia estetyki muzycznej, Kraków 2015, s. 130n.[/ref]. Wiemy, że tego rodzaju poglądy ukształtowały estetykę muzyki Cameraty Bardiego we Florencji, gdzie narodziła się nowożytna opera, której nieodłącznym elementem stała się monodia akompaniowana.

Pośród myślicieli i pisarzy początku czasów nowożytnych warto umieścić także Marcina Lutra, który w 1530 roku napisał (po łacinie) list do szwajcarskiego kompozytora Ludwiga Senfla. Czytamy w nim, że ci, którzy zajmują się muzyką, mają w duszy liczne nasiona dobrych cnót (semina bonarum virtutum), ci zaś, którzy się nią nie zajmują, są bardzo podobni do pni i kamieni (truncis et lapidibus similissimos esse). Uważał, że muzyki nie znoszą demony (Scimus enim, Musicen daemonibus etiam invisam et intolerabilem esse). Nie może się ona równać z żadną dyscypliną, oprócz teologii. Posiada taką właściwość, że diabeł, sprawca niepokoju i zamieszania, ucieka, podobnie jak pod wpływem słów teologii[ref]F. A. Beck, Dr. Martin Luther’s Gedanken über die Musik, Berlin 1825, s. 58nn.[/ref].

Żyjący w XVI wieku Torquato Tasso (1544-1595), włoski poeta, nie bał się powiedzieć wprost, że muzyka jest jedną z dróg, którymi dusza powraca do nieba[ref]http://www.chorimmaculata.pl/data/cytaty.html[/ref]. A zatem posiada ona wymiar zbawczy. Zobaczymy takie rozumienie jeszcze pośród poglądów ludzi świętych.

Jeden z encyklopedystów francuskich, działających w epoce oświecenia w XVIII wieku, Jean d’Alembert (1717-1783) twierdził we wstępie do Encyklopedii, że muzyka (…) stała się stopniowo czymś w rodzaju mowy, czy nawet języka, za pomocą którego wyraża się różnorodne doznania duszy albo raczej jej uczucia[ref]E. Fubini, op. cit., s. 210; J. Le Rond d’Alembert, Wstęp do Encyklopedii, s. 39.[/ref]. Odtąd coraz częściej muzykę rozumie się jako sposób komunikacji. Inny Francuz tego okresu, Jean-Baptiste Dubos (1670-1742), historyk, estetyk, dyplomata i duchowny mówił, że muzyka jest nie tylko ozdobą tekstu, ale sprawia, że słowa stają się bardziej zdolne do poruszania człowieka. Muzyka oddziałuje nie tylko na zmysł słuchu, ale niesie ze sobą treść i moc poruszania serca[ref]Swoje poglądy autor zawarł w: Jean-Baptiste Dubos, Réflexions critiques sur la poésie et sur la peinture, Paris 1719. Zob. E. Fubini, op. cit., s. 182-186.[/ref]. Pochodzący z tego samego kręgu kulturowego, Charles Batteux (1713-1780), uważał, że poezja stanowi język ducha, muzyka – język serca. Serce nie potrzebuje słów, a zatem „królestwem muzyki jest serce”[ref]E. Fubini, op. cit., s. 185n; Ch. Batteux, Les beaux arts reduits à un même principe, Paris 1746.[/ref].

Bardzo podobne poglądy prezentowali myśliciele niemieccy okresu oświecenia, który w historii muzyki pokrywa się z ostatnią fazą baroku, klasycyzmem i początkiem romantyzmu. Niemiecki prekursor romantyzmu, Wilhelm Heinrich Wackenroder (1773-1798) pisał, że pośród sztuk muzyka zajmuje pozycję najwyższą. Jest zdolna do wprowadzenia człowieka w najbliższy kontakt z boskością; ma zatem charakter święty, religijny, boski, muzyka harmonizuje wymiar ludzki i boski[ref] E. Fubini, op. cit., s. 260.[/ref]. Johann Georg Hamann (1730-1788), niemiecki filozof, teolog i muzyk (grający na lutni) dodaje, że muzyka posiada wymiar poznawczy (nie tylko zmysłowy) jako droga dotarcia do nieosiągalnych inaczej prawd[ref]Ibidem, s. 257.[/ref]. Znany niemiecki poeta, dramaturg, Johann Wolfgang von Goethe (1749-1832) muzykę uznawał za siłę nadludzką. Uważał ją za świątynię, dzięki której wnikamy w boskość[ref]Ibidem, s. 258.[/ref]. Alfred Einstein († 1955), niemiecki muzykolog napisał: „Jedynie muzyka, ta siła tajemna, poruszająca wszystkie głębie i rozsadzająca wszelkie formy, jest być może zdolna oddać najsubtelniejsze odcienie uczuć w całej ich bezpośredniości”[ref]A. Einstein, Muzyka w epoce romantyzmu, przekł. M. i S. Jarocińscy, Kraków 1965, s. 37.[/ref].

Kolejną grupą ludzi zajmujących się muzyką i wypowiadających swe poglądy na jej temat, będą sami muzycy, głównie kompozytorzy i teoretycy. Warto zacząć od Aureliana z Réôme (IX w.) francuskiego zakonnika i teoretyka muzyki. Napisał traktat Musica disciplina, który znamy także z faktu, że tam znajduje się najwcześniejszy opis 8 tonów kościelnych. W I rozdziale De laude musicae disciplinae poświęconym pochwale sztuki muzycznej Aurelian napisał: Wysoki autorytet zarówno ksiąg starożytnych, to znaczy pogańskich, jak i świętych potwierdza, że edukacji muzycznej nie należy zaniedbywać. Dzięki niej bowiem zarówno u pogan, jak i u nas osiąga się niezliczone wartościowe pożytki[ref]Przekład własny z tekstu łacińskiego: Aurelianus Reomensis, Musica disciplina, w: Aureliani Reomensis Musica disciplina, L. Gushee (red.), Corpus scriptorum de musica, t. 21, Rome 1975, s. 58.[/ref]. Dalej odwołuje się do mitologii greckiej, a konkretnie do postaci Orfeusza, który mocą pięknej muzyki potrafił ułaskawić cały Hades oraz wyprowadzić swą żonę Eurydykę na ziemię. Ten słynny tracki śpiewak potrafił nawet usidlać dzikie zwierzęta, takie jak tygrysy czy węże. Następnie przywołuje postać Asklepiadesa, lekarza działającego w II i I wieku przed Chrystusem, który rzekomo człowieka psychicznie chorego przywrócił do pełnego zdrowia dzięki przyjemności muzyki. To samo zresztą uczynił Dawid względem Saula. Od tej wzmianki Aurelian przechodzi do Pisma świętego, a konkretnie do Apokalipsy św. Jana, gdzie jest mowa o tym, że chóry anielskie w niebie bez przerwy wykonują muzykę na chwałę Boga. My natomiast odprawiając liturgię naśladujemy to, co dzieje się w społeczności zbawionych.

Na wzór sztuki muzycznej został stworzony cały świat, jak również człowiek. Pisarz dokonując porównań twierdzi, że nasze gardło jest jak piszczałka, a klatka piersiowa jak kitara, natomiast w żyłach jest puls, który rządzi się prawami muzycznego rytmu.

Johannes de Muris (ok. 1290–ok. 1355), urodzony w Normandii francuski teoretyk muzyki, matematyk, astronom, w swoim nauczaniu wyraził pogląd, że muzyka jest sztuką, a jej zadaniem jest łączyć to, co pożyteczne z tym, co przyjemne (miscuit utile dulci)[ref]Johannes de Muris, Summa, w: Scriptores ecclesiastici de musica sacra potissimum, M. Gerbert (red.), St. Blaise 1784 (reprint: Hildesheim 1963), t. 3, s. 195.[/ref]. Muzyka jest pożyteczna, a zarazem jest źródłem przyjemności.

Autor nawiązuje do antycznej roli muzyki, polegającej na oddziaływaniu na nastroje: rozwesela, dodaje odwagi, jednoczy, ma moc zarówno doprowadzić do wstrzemięźliwości, jak i do rozpusty. Skoro zadaniem muzyki jest uprzyjemnianie życia, należy otwierać się na nowe eksperymenty kompozytorskie (rozbudowana rytmika, polifonia, nowe formy).

Johannes Tinctoris (ok. 1435–1511), franko-flamandzki kompozytor i teoretyk muzyki, zwraca uwagę na to, jak muzyka oddziałuje na odbiorcę. Na szczególną uwagę zasługuje dzieło Complexus viginti effectuum nobilis artis musices (Przedstawienie 20 efektów szlachetnej sztuki muzycznej). Są nimi:

  1. Musica Deum delectat (Muzyka sprawia radość Bogu)
  2. Musica laudes Dei decorat (Muzyka ozdabia chwałę Bożą)
  3. Musica gaudia beatorum amplificat (Muzyka powiększa radość zbawionych)
  4. Musica ecclesiam militantem triumphanti assimilat (Muzyka upodabnia Kościół walczący do tryumfującego)
  5. Musica ad susceptionem benedictionis domini preparat (Muzyka przygotowuje do przyjęcia błogosławieństw Pana)
  6. Musica animos ad pietatem excitat (Muzyka zapala dusze do pobożności)
  7. Musica tristitiam depellit (Muzyka wypędza smutek)
  8. Musica duriciam cordis resolvit (Muzyka kruszy zatwardziałość serca)
  9. Musica diabolum fugat (Muzyka wypędza diabła)
  10. Musica extasim causam (Muzyka jest przyczyną uniesienia)
  11. Musica terrenam mentem elevat (Muzyka podnosi ziemski umysł)
  12. Musica voluntatem malam revocat (Muzyka powstrzymuje złą wolę)
  13. Musica homines letificat (Muzyka rozwesela ludzi)
  14. Musica egrotos sanat (Muzyka uzdrawia chorych)
  15. Musica labores temperat (Muzyka łagodzi trudy)
  16. Musica animos ad praelia incitat (Muzyka zapala dusze do walki)
  17. Musica amorem allicit (Muzyka pobudza do miłości)
  18. Musica jocunditatem convivii augmentat (Muzyka powiększa przyjemność uczty)
  19. Musica peritos in ea glorificat (Muzyka przynosi chwałę tym, którzy są w niej biegli)
  20. Musica animas beatificat[ref]Tinctoris Johannes, Complexus viginti effectuum nobilis artis musices, w: Scriptorum de musica medii aevi nova series a Gerbertina altera, Edmond de Coussemaker (red.), t. 4, Paris 1864-76, (reprint: Hildesheim 1963), s. 195-200.[/ref] (Muzyka uszczęśliwia dusze)

Tinctoris napisał, że muzyka pobudza do miłości. Można to oczywiście interpretować na różne sposoby. Zupełnie spontanicznie nasuwa się w tym miejscu skojarzenie z filmem „Pianista”. Na początku muzyka Chopina (Nokturn cis-moll) została brutalnie przerwana przez eksplozję pocisku, którego odłamki wpadły do studia radiowego. Potem pianista, Władysław Szpilman, skazany był na ukrywanie się, tułaczkę, okrutne cierpienia i brak możliwości wykonywania muzyki, którą kochał. W pewnym momencie jednak – pod koniec filmu – odnalazł go niemiecki oficer, Wilm Hosenfeld, najwyraźniej wrażliwy na piękno muzyki. Poprowadził artystę do fortepianu i kazał zagrać. Widać, jak napięcie ustępuje, lęk, który udziela się także odbiorcy, stopniowo zostaje przezwyciężony. Ten niemiecki oficer nie tylko oszczędził ukrywającego się człowieka narodowości żydowskiej, ale spełnił względem niego szereg uczynków miłosiernych: przyniósł mu chleb, marmoladę, otwieracz do konserw, w końcu dał mu część swojego munduru.

Znana jest łacińska maksyma Inter arma silent Musae, czyli „Podczas wojny Muzy milczą”. A jednak nawet podczas wojny Muzy mogą nie tylko dojść do głosu, ale przezwyciężyć zło i okrucieństwo.

Jerzy Liban z Legnicy (1464-1546), kompozytor, teoretyk muzyki i filolog działający w Krakowie, pisząc traktat De musicae laudibus oratio poświęcony problematyce muzyki, we wstępie zamieścił następującą zachętę: Quisquis igitur honestum diligis et vtile, qui phas atque pium religionis nostrae colis, qui tuae patriae, tuisque amicis et ciuibus consultum velis, iucundum quoque te exhibere alumnum: Musicam ama, Musicam disce, Musicam in suis penetralibus quaere, qua non minus quam alijs liberalibus disciplinis, honorem diuitiasque tibi comparabis[ref]Jerzy Liban, De musicae laudibus oratio, Kraków 1540 (reprint: Kraków 1975), s. 102r.[/ref].

Ty, który kochasz to, co szlachetne i pożyteczne, który pielęgnujesz to, co godziwe i pobożne w naszej religii, ty, który pragniesz dobrej rady dla ojczyzny, twoich przyjaciół i obywateli, stań się także przyjemnym uczniem: Muzykę kochaj, Muzyki się ucz, Muzyki szukaj w swoim wnętrzu, ona nie mniej niż inne dyscypliny przysposobi ci sławy i bogactw[ref]Przekład własny.[/ref].

Jak widać, muzycy dość często mówią o tym, że muzyka jest przyjemnością. Jean Philippe Rameau (1683-1764), francuski kompozytor i teoretyk muzyki napisał, skąd, według niego, bierze się ta przyjemność. Twierdzi, że muzyka podoba się i dostarcza przyjemności właśnie dlatego, że wyraża „boski porządek uniwersalny”[ref]E. Fubini, op. cit., s. 201.[/ref].

Warto jednak odnotować w tym miejscu, że dwa lata młodszy od Rameau, słynny Jan Sebastian Bach (1685-1750) powiedział wprost, że muzyka nie powinna zmierzać do niczego innego niż do chwały Boga i pokrzepienia ducha. Pod wpływem takiej wypowiedzi trudno nie ulec sugestii i nie skojarzyć dwóch celów muzyki sakralnej, jakimi są: chwała Boża i uświęcenie wiernych[ref]Święta Kongregacja Obrzędów, Instrukcja o muzyce w świętej liturgii Musicam sacram, punkt. 4.[/ref].

Na koniec tej części warto przywołać Wojciecha Kilara (1932-2013), polskiego kompozytora, który bardzo mocno związany był z Jasną Górą, a wcześniej w jego biografii zapisał się także między innymi Rzeszów[ref]Wojciech Kilar mówił o Rzeszowie: „To moje magiczne miasto”. Nazywał je nawet „drugą ojczyzną”. Mieszkał tam przy ul. Grunwaldzkiej 6, kiedy uczęszczał do szkoły muzycznej.[/ref]. Andrzej Szypuła, dyrygent, pedagog i publicysta, redaktor kwartalnika „Kamerton” w 1997 roku przeprowadził wywiad z Kilarem i wówczas kompozytor powiedział: „Ja wcale nie uważam muzyki, mimo, że ją uprawiam, za najważniejszą rzecz na świecie. Muzyka służy czemuś. Czemuś większemu. A czymś większym jest budowanie dobra, budowanie człowieka”[ref]A. Szypuła, Budowanie dobra, „Nasz Dom Rzeszów” 81(2012), s. 11.[/ref]. Swoim życiem i swoją twórczością pokazał doskonale, że muzyka właśnie po to jest.

Ostatnią grupę ludzi podejmujących refleksję nad celem muzyki stanowią ludzie święci. Do tej grupy warto zaliczyć także pasterzy Kościoła. Przegląd postaci i ich wypowiedzi wypada zacząć od Apostoła narodów, św. Pawła. W Liście do Kolosan (3, 16) napisał: Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach[ref]Przekład według: Biblia Tysiąclecia, wydanie trzecie poprawione, Poznań-Warszawa 1990, s. 1337.[/ref]. Św. Paweł w tym zdaniu wyróżnił dwa cele muzyki. Pierwszym celem jest kerygma – Słowo Chrystusa ma być głoszone, a jednym ze środków tego głoszenia są wymienione utwory muzyczne. Oczywiście, owocem głoszenia Słowa i jego przyjęcia jest uświęcenie człowieka. Drugim celem jest wyśpiewanie chwały Bogu pod wpływem łaski. Jeżeli więc dokumenty Kościoła mówią o dwóch celach muzyki liturgicznej (podobnie zresztą jak całej liturgii), a są nimi chwała Boża i uświęcenie wiernych, to źródła takiego rozumienia można upatrywać właśnie w nauczaniu św. Pawła.

Św. Jakub Apostoł w swoim Liście (5, 13) zapisał: Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny![ref]Biblia Tysiąclecia, op. cit., s. 1375.[/ref]. Dla św. Jakuba śpiew jest wyrazem radości. Śpiew hymnów jest dla Apostoła nie tylko jednym ze sposobów przeżywania radości, ale jest przykazaniem. Kiedy więc jesteśmy radośni, a nie śpiewamy, nie jesteśmy wierni nauczaniu zawartemu w Nowym Testamencie. Tego rodzaju nauczanie było i jest obecne w duchowości Kościoła katolickiego.

Św. Ambroży (339-397), ojciec i doktor Kościoła, a także poeta i muzyk, pisał: W Kościele lud jednym sercem pięknie i harmonijnie wyraża w śpiewie wspólną radość[ref]Tę wypowiedź św. Ambrożego przywołuje papież Paweł VI w przemówieniu z 1971 r. do uczestników kongresu muzyki sakralnej w Rzymie.[/ref]. Sądził również, że nie ma nic mocniejszego w dziedzinie obrony czystej wiary nad wzniosły śpiew (grande carmen)[ref]Ambrosius, Sermo contra Auxentium de basilicis tradendis 34, http://www.thelatinlibrary.com/ambrose/ epistvaria.html[/ref]. Dla Ambrożego zatem muzyka wyrażająca radość posiada wielkie znaczenie apologetyczne.

Św. Augustyn (354-430) uważał, że przez grzech pierworodny w człowieku została zaburzona harmonia wewnętrzna, przede wszystkim harmonia między ciałem a duszą. W dialogu O muzyce Augustyn wiele miejsca poświęca tym kwestiom. Między innymi odnajdujemy tam myśl, że dusza człowieka instynktownie poszukuje piękna i harmonii także na płaszczyźnie proporcji liczbowych i w ten sposób porządkuje nawet najbardziej podstawowe czynności ludzkiego organizmu[ref]A. Karpowicz-Zbińskowska, Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna, Kraków 2013, s. 103n.[/ref]. To przekonanie było często artykułowane u łacińskich pisarzy późnoantycznych, między innymi u Kasjodora, który napisał w 2. rozdziale swojego traktatu: Muzyka jest umiejętnością pięknego śpiewania; dlatego jeśli kierujemy się dobrym obyczajem, uznajemy się za stale zjednoczonych z tak wspaniałą umiejętnością. Kiedy jednak popełniamy czyny niegodziwe, nie mamy [w sobie] muzyki[ref]Kasjodor, Institutiones musicae. op. cit., s. 17.[/ref].

Warto pozostać jeszcze przy św. Augustynie. W Komentarzu do Psalmów pisał: Otóż Bóg sam wskazuje ci niejako sposób śpiewania. Nie szukaj słów, jak gdybyś był w stanie wyrazić to, w czym Bóg znajduje upodobanie. Śpiewaj z okrzykami radości. Śpiewać pięknie Bogu, to znaczy śpiewać z radością. Co znaczy śpiewać z radością? Znaczy to, aby rozumieć, że nie można wyrazić słowami tego, co śpiewa się sercem. Bo też ci, którzy śpiewają czy to w czasie żniwa, czy winobrania, czy też podczas jakiejś napełniającej radością pracy, z początku wyrażają swą radość w słowach, ogarnięci jednak niewypowiedzianą radością, porzucają słowa i wydają okrzyki radości. Okrzyk radości wskazuje, że serce wypełnione jest uczuciem, którego nie można wypowiedzieć. Komuż może się ono należeć najbardziej, jeśli nie niewysłowionemu Bogu.[ref]Sancti Aurelii Augustini Enarrationes in Psalmos, Enarratio in Psalmum XXXII (Enarr. II, Sermo I, 8), w: Patrologia Latina, J.P. Migne (red.), t. 36, kol. 283.[/ref]

Dla Augustyna, który tworzył pod wpływem filozofii Platona, muzyka sama w sobie jest odbiciem doskonałości Stwórcy. Dlatego też prawa muzyczne odnajdujemy w świecie stworzonym. W muzyce św. Augustyn widzi także wielką moc oddziaływania na uczucia. W Wyznaniach wspomina, jak płakał pod wpływem piękna muzyki. Augustyn postrzega muzykę również jako harmonię moralną. W kazaniu 34 napisze: Chcecie wyśpiewywać chwałę Boga? Sami bądźcie tym, co śpiewacie. A jesteście Jego pieśnią pochwalną, gdy wasze życie jest dobre[ref]Św. Augustyn, Kazanie 34, 1-3. 5-6, w: Liturgia Godzin, tom II, Pallottinum 1984, s. 561.[/ref].

Jeden z ojców kapadockich, św. Bazyli Wielki (329-379) na temat celu muzyki wyraża następujący pogląd: Śpiew jest głosem Kościoła, niezbędną częścią jego uroczystości, czyni piękną nawet pustynię, daje zajęcie Aniołom, jest duchową ozdobą niebiańskiej republiki.Śpiew rozpędza demony, przyciąga Aniołów Stróżów, wlewa pewność w lękach nocy i spokój pośród prac dnia. Jest ochroną dla dziecka, ozdobą młodego, ulgą starego, elementem doskonałości dla początkujących, wzlotem dla czyniących postępy, koroną dla doskonałych. Śpiew jest odpoczynkiem dla duszy i początkiem pokoju. Uspokaja tumult i wzburzenie myśli, uśmierza gniew. Przygotowuje ludzi do miłości, łączy odstępców, godzi wrogów[ref]http://www.chorimmaculata.pl/data/cytaty.html[/ref].

Św. Izydor (560-636), biskup Sewilli w traktacie Sententiae de musica (Myśli o muzyce) trzeci z dziewięciu rozdziałów poświęca odpowiedzi na pytanie Quid possit musica? (Co może muzyka?). Pisze: A zatem bez Muzyki żadna nauka nie może być doskonała; bez niej bowiem nie ma niczego. Otóż mówi się, że nawet sam świat został stworzony zgodnie z pewną harmonią dźwięków, i samo niebo obraca się według zgodności harmonii. Muzyka porusza uczucia, pobudza zmysły do różnego stanu. Podczas walk także dźwięk trąby zagrzewa walczących, i o ile silniejszy rozlega się głos, o tyle usposobienie do walki staje się mężniejsze. Jak bardzo również śpiew zachęca żeglarzy do znoszenia trudów. Muzyka łagodzi usposobienie, i harmonia głosu dodaje otuchy w trudności poszczególnych dzieł. Muzyka usidla także wzburzone umysły, jak to czyta się o Dawidzie, ponieważ sztuką muzyczną uwolnił Saula od ducha nieczystego. Również same dzikie zwierzęta, jak też węże, ptaki i delfiny. Muzyka zachęca do słuchania swego śpiewu. A nawet uważa się, że cokolwiek mówimy, albo wewnątrz jesteśmy pobudzani tętnem żył, jest połączone siłami harmonii za pomocą muzycznych rytmów[ref]Przekład własny z tekstu łacińskiego: Isidorus Hispalensis, Sententiae de musica, w: Scriptores ecclesiastici de musica sacra potissimum, Gerbert M. (red.), t. 1, St. Blaise 1784 (reprint. Hildesheim 1963), s. 20n.[/ref].

Św. Hildegarda z Bingen (1098-1179), doktor Kościoła, w dziele zatytułowanym Scivias opisuje pierwotną harmonię człowieka w raju. Wiązały się z nią doskonałe zdolności muzyczne. Dlatego Hildegarda nie waha się nazwać Adama, pierwszego człowieka, wyborowym śpiewakiem posiadającym głos dźwięczny i pełen słodyczy oraz znawcą sztuki muzycznej[ref]B. Matusiak, Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki, Kraków 2012, s. 93.[/ref]. Niestety, utracił zarówno zdolności, jak też wiedzę przez upadek w grzech. Aby ludzie mogli przypominać sobie o słodyczy i uwielbieniu, jakiego doświadczał pierwszy człowiek przed upadkiem, a zarazem, by ich te rzeczy pociągały, prorocy wymyślili psalmy i kantyki oraz instrumenty muzyczne. Hildegarda uważa, że szatan najbardziej w człowieku nie znosił tej harmonii, dlatego za wszelką cenę chce wyrwać z jego serca słodycz muzyki. Tak się dzieje cały czas. Również obecnie człowiek jest narażony na podszepty złego, który chce zakłócić oddawanie chwały Bogu i wyrwać z ust Kościoła słodycz muzyki. W tym kontekście widać, jak działa to, co myśliciele, muzycy wieków poprzedzających Hildegardę i żyjący później określali jeden z celów muzyki, którym było wypędzanie demonów. Tam, gdzie oddaje się chwałę Bogu, tam szatan nie ma wstępu. Człowiek, który śpiewa na chwałę Boga, będzie miał silną broń w ręku przeciwko zakusom demona. W konsekwencji św. Hildegarda dochodzi do wniosku, że odnowicielem i wzorem wszelkiej harmonii jest Jezus Chrystus. Święta z Bingen postrzega Chrystusa w kontekście muzycznym, nazywając go człowiekiem harmonijnym, wskazując, że Chrystus człowiekowi przywrócił harmonię oraz że dzieło zbawienia domaga się pieśni chwały.

Jeden z XVI. wiecznych mistyków i przewodników duchowych, Wawrzyniec Scupoli (1530-1610), autor dzieła Walka duchowa, napisał taką poradę:

Kiedy usłyszysz jakąś harmonię dźwięków, myślą zwróć się do Boga i powiedz: Jakiej doświadczam rozkoszy, Panie mój i Boże, dzięki Twoim nieskończonym doskonałościom, które razem wzięte nie tylko w Tobie rodzą niebieską harmonię, ale także rozbrzmiewają cudowną muzyką w aniołach, w niebie i we wszystkich stworzeniach[ref]W. Scupoli, Walka duchowa, Kraków 2002, s. 79.[/ref].

W XIX wieku na uwagę zasługuje św. Jan Bosko (1815-1888), włoski kapłan, założyciel salezjanów, doskonały pedagog. Uważał, że muzyka jest najskuteczniejszym sposobem dyscyplinującym, wywiera dobry wpływ na moralność i świętość[ref]http://www.chorimmaculata.pl/data/cytaty.html[/ref].

Na koniec w tej grupie trzeba zamieścić poglądy pasterzy Kościoła czasów obecnych. Papież Pius XII (pontyfikat 1939-1958) zauważył: Piękna muzyka jest uniwersalnym językiem, który mówi bezpośrednio z serca do serca, poza murami i poza granicami narodów[ref]Ibidem.[/ref]. Papież, który – jak wiadomo – nawet jedną swoją encyklikę Musicae sacrae disciplina w całości poświęcił muzyce sakralnej, widział w tej sztuce wartość ekumeniczną – moc jednoczenia ludzi wynikającą z uniwersalizmu języka muzycznego.

Św. Jan Paweł II podjął tę myśl i w 1993 roku w Rzymie podczas spotkania Międzynarodowej Federacji Pueri Cantores powiedział: Niech wasze śpiewanie przekracza granice! Wiecie, że słowo „Anioł” oznacza posłany. Wy jesteście na swój sposób posłani, aby szerzyć Bożą radość i przez wasz śpiew ukazywać, że wiara jest mocniejsza niż wątpienie, że nadzieja jest silniejsza niż beznadziejność, że miłość jest mocniejsza niż śmierć.

Jan Paweł II, święty, ale również artysta, poeta, dramaturg, aktor, człowiek wrażliwy na piękno widział w muzyce wyraz radości. Uważał, że muzyka jest głosem serca, wzbudza ideały piękna, aspiracji do doskonałej, nie zakłóconej ludzkimi pasjami harmonii, oraz marzenie o powszechnej komunii. W Liście apostolskim Dies Domini prosił przede wszystkim muzyków kościelnych: Trzeba starannie przygotować wspólny śpiew, ponieważ jest to szczególnie stosowny wyraz radości serca, który podkreśla uroczysty charakter zgromadzenia i sprzyja dzieleniu się jedną wiarą i miłością[ref]Jan Paweł II, List apostolski Dies Domini, 49.[/ref]. Natomiast w Liście do artystów z 1999 roku napisał: Kościół potrzebuje także muzyków. Tysiące wierzących umacniało swoją wiarę muzyką, która wypływała z serc innych wierzących i stawała się częścią liturgii, a przynajmniej bardzo cenną pomocą w jej godnym sprawowaniu. Śpiew pozwala przeżywać wiarę jako żywiołową radość i miłość, jako ufne oczekiwanie na zbawczą interwencję Bożą[ref]Jan Paweł II, List do artystów, 12.[/ref].

Joseph Ratzinger w znakomitej książce Nowa pieśń dla Pana, rozpatruje muzykę jako najgłębszą formę osobistego kontaktu z Bogiem – jako modlitwę. Gdzie człowiek spotyka Boga, tam samo słowo nie wystarczy. Przywołuje słowa Philippa Harnoncourta: „O czym nie można mówić, to można (…) wyrażać śpiewem”[ref]J. Ratzinger, Nowa pieśń dla Pana, Kraków 1999, s. 215.[/ref]. Kardynał Ratzinger kontynuuje: muzyka powinna tu i teraz, w tym czasie i w tym miejscu wprowadzać ludzi modlących się w obcowanie z Chrystusem. (…) Muzyka podnosi na wyżyny Boga, na te wyżyny, które są Bogiem i które w Chrystusie dotykają ziemi, przyciągają ją do siebie i wznoszą ku sobie[ref]Ibidem, s. 217.[/ref]. Autor ponadto postrzega muzykę liturgiczna jako śpiew z aniołami[ref]Ibidem, s. 200.[/ref].

Powyżej zaprezentowano bardzo pobieżny przegląd różnych wypowiedzi na temat celu muzyki, wyrażonych w ciągu stuleci przez ludzi szukających prawdy, dobra i piękna. Zbyteczne wydaje się szczegółowe podsumowanie czy zestawianie poglądów. Narzucającym się wnioskiem płynącym ze wszystkich tych teorii jest prawda, że muzyka jest sztuką niezwykle pożyteczną w życiu człowieka. Jej tworzenie i słuchanie przynosi wiele dobra dla duszy, psychiki, sfery uczuciowej, a nawet dla ciała. Jest doskonałym środkiem do budowania więzi międzyludzkich, do wprowadzania pokoju i harmonii życia. Nade wszystko jest szlachetnym środkiem wznoszenia serca do Boga i oddawania Mu należnej chwały. Jest najlepszym przygotowaniem do życia w niebie.

ks. Lucjan Dyka

Źródło: Anamnesis 91 KKBiDS EP